Do "Stu" razy sztuka - Bingham mistrzem świata!

(2015-05-05 00:16:05)
Do

Konia z rzędem temu, kto przewidział przed Mistrzostwami Świata takie rozstrzygnięcie! Stuart Bingham pokonał w finale Shauna Murphy'ego 18-15 i sięgnął po najcenniejszy snookerowy tytuł - tytuł mistrza świata!

Czwarta sesja finału obfitowała w zwroty akcji. Po nerwowym początku i przegraniu pierwszej partii wieczoru, Bingham zdołał opanować nerwy na tyle, aby popisać się czwartym (a szóstym w całym meczu) brejkiem stupunktowym. Starszy z Anglików był również na jak najlepszej drodze do wyniku 16-12, jednak mając 55 przewagi spudłował czarną z punktu. Wówczas Murphy wykonał jedno z najlepszych czyszczeń stołu w tym meczu, a może i w całym turnieju, zważywszy na okoliczności.

Bingham długo nie mógł podnieść się po boleśnie przegranej partii. Spudłował wiele bil, zarówno prostych, jak i trudniejszych, a kiedy "Magik", wykorzystując kolejne otrzymywane szanse, doprowadził do remisu 15-15, można było wątpić, czy "Stu" jeszcze się w tym spotkaniu odrodzi. Ci, którzy zwątpili, popełnili błąd.

Raz jeszcze do zwrotu w pojedynku doszło za sprawą trwającej aż 64-minuty partii trzydziestej pierwszej. Było w niej sporo odstawnych, niskich podejść punktowych i dramaturgii. Kluczowe okazało się pudło Murphy'ego na żółtej z punktu. To właśnie na najmniej punktowej kolorowej Bingham ustawiał chwilę później skuteczne snookery, z których uzyskał w sumie 38 punktów. Kiedy Stuart miał już przewagę większą niż liczba punktów na stole, faule na kolejnych bilach kolorowych próbował wymusić Murphy. Bezskutecznie, Bingham wygrał tę niesamowitą batalię na stole i w głowach zawodników (z przerwą toaletową) powrócił na prowadzenie w finale.

Można było się spodziewać, że po takim rozstrzygnięciu frejma przewagę mentalną uzyska 38-latek i tak też się stało. Stuart wbił brejk w wysokości 55 punktów w następnej partii i pomimo próby powrotu do tej rozgrywki Murphy'ego, przedmeczowy outsider zdołał osiągnąć prowadzenie 17-15. Zaledwie jeden frejm dzielił go od tytułu mistrza świata, ale i tym razem nie spękał. Gdy "Magik" konkretnie wyłożył się na odstawnej, "Stu" powoli, krok po kroku, wbijał kolejne bile (wiele z nich wpadło ledwo, ledwo - nerwy były widoczne), aż wreszcie wbił tę, która zagwarantowała mu życiowy sukces. Podejście zakończyło się na 88 punktach, ale zapewne był to najważniejszy brejk w karierze Binghama.

Shaun Murphy 15-18 Stuart Bingham
103-44 (68), 69-51 (59), 74-5 (65), 0-105 (105), 15-68 (56), 90-0 (90), 7-55, 30-73 (65), 74-57 (74,57), 106-1 (106), 121-14 (121), 97-41 (51), 1-76 (76), 7-129 (123), 0-113 (89), 76-0 (76), 22-67 (53), 4-87 (87), 40-68 (51), 0-112 (112), 23-95 (50), 80-4 (59), 0-87 (87), 84-0 (84), 7-86 (57), 6-73, 102-6 (102), 55-75 (75), 29-68 (64), 0-76, 80-56, 68-3 (55), 88-1 (88)

Zwycięstwo Binghama w mistrzostwach świata jest ogromną sensacją, ale należy powiedzieć, że jest też w pełni zasłużone. Jeszcze cztery-pięć sezonów temu "Stu" był graczem drugiego garnituru, ale z każdym kolejnym rokiem osiągał coraz lepsze rezultaty: miejsce w najlepszej szesnastce rankingu, pierwszy tytuł rankingowy wywalczony w Australii, triumf w Premier League Snooker, dwa półfinały UK Championship... Wciąż jednak był to snookerzysta niedoceniany przez wielu sympatyków snookera, którzy nadal traktowali go jak przeciętniaka i nie widzieli progresu w jego grze. Całe tegoroczne Mistrzostwa zamknęły usta krytykom - Stuart Bingham to dziś najwyższa światowa klasa.

Trudny turniej, w którym Anglik pokonał m.in. Ronniego O'Sullivana, Judda Trumpa (w decydującym frejmie) i wytrzymał presję w finałowym starciu z Murphym, zakończył się wzruszającymi chwilami radości, które Stuart Bingham dzielił z najbliższymi.

Przeżyjmy to raz jeszcze - pomeczowa ceremonia i feta na cześć nowego mistrza świata.

Co ciekawe 38-latek został najstarszym nowym mistrzem świata, przebijając wyczyn Raya Reardona z 1970 roku, który sięgał po mistrzowski tytuł w wieku 37 lat. Jest jeszcze wiele rzeczy, które można napisać o tym meczu, jak i o całych Mistrzostwach, ale to już następnym razem...

Zdjęcie pochodzi ze strony: www.irishexaminer.com

autor: Mickey147

Dodaj komentarz Komentarze (17)
Australian Goldfield Open lubie te kolorowe kulki (2015-06-29 00:07:05)

Halo, halo jutro Kangury grajá. Liczé na Waszà aktywnosc i komentarze. Pozdrawiam

nowa strona internetowa Admin (2015-06-04 13:56:39)

Juz niebawem w internecie pojawi się nowa strona internetowa www.snooker-news24.com Juz zapraszamy na fanpage, gdzie codziennie będziemy publikować informacje i filmiki związane ze snookerem. https://www.facebook.com/pages/Snooker-news24com/363952597143272?fref=ts

@Mati JPS (2015-05-06 10:17:18)

Pamiętam, ale to było 0-7 zgłoś się. Przyznam, że sam już nie wierzyłem, że odpali w czymś lepszym niż Liga i AGO. A tu proszę :-) Pozdro Stary, znikam.
PS. Z braku laku proponuję GO BOLTS :-)

Mistrzostwa Świata 2015 Mati239 (2015-05-05 23:49:18)

Bardzo dobre pod względem poziomu były to MS ( padła rekordowa liczba setek w Crucible, szczególnie dzięki znakomitej dyspozycji Neila Robertsona który w trzech meczach nastukał ich 11 jeśli się nie mylę.) i szkoda,że dopiero za rok będziemy mogli się cieszyć występami naszych ulubieńców przy zielonym stole.

Stuart Bingham jak wcześniej zauważył JPS nie jest rzemieślnikiem ponieważ zasłużył na tytuł swoją świetną grą w tegorocznym czempionacie.W ćwierćfinale musiałem przełknąć gorycz porażki po nieoczekiwanym odpadnięciu mojego faworyta Ronniego O'Sullivana, który w końcówce mylił się za bardzo na grze, w szczególności na odstawnych, co w połączeniu z bardzo skuteczną grą Stuarta musiało przynieść takie efekty. Początkowo wszystko chciałem zrzucić na olewkę Ronniego, który nie przygotował się solidnie do MŚ, przez co kulała u niego gra na odstawnych. Po meczu z Trumpem zmieniłem zdanie co do Stuarta i doceniłem jego grę, która była bardzo skuteczna. Posiada on braki techniczne i nie zagra takich rotacji jak Trump czy Robertson oraz jego gra nie jest tak efektowna jak gra Ronniego czy Shauna, ale jedna cecha u Binghama mi zaimponowała w tych MŚ - to wola walki i upór, z jakim dążył do wywalczenia tytułu. Grał bardziej zachowawczo od Shauna w finale, ale nie ucierpiała na tym atrakcyjność, bo wbijał dużo brejków powyżej 50 punktów. Naprawdę nie spodziewałem się, że napiszę kiedyś, iż Stuart Bingham zasłuży na wywalczenie tytułu MŚ, a jednak tak jest. Świetna robota Stuart.

Ps. JPS, pamiętasz, jak kilka lat temu nadałeś ksywkę 007 Stuartowi? Pewnie po tamtym łomocie mało osób się spodziewało, że ten agent wykończy innych i zgarnie najwyższy laur.

Co do pozostałych snookerzystów to może zacznę od plusów : O Stuarcie już napisałem wyżej, więc skupię na się drugim finaliście.Shaun Murphy zagrał naprawdę świetne zawody; po świetnym początku sezonu i triumfie w Mastersie czy u nas w Gdyni myślałem,że wystrzelał się na dobre i w MŚ przegra z Selbym lub Robertsonem.Na drodze do tego stanęli rudy Antek i Barry, by nie musiał się spotykać z wyżej wymienionymi rywalami.Szczególnie pojedynek z Robsonem byłby ciekawy i myślę,że to Australijczyk byłby faworytem ze względu na świetną formę, którą przygotował na te MŚ.Agresywny snooker Shauna, który atakował każdą bilę, nie był dobrą taktyką.Na dłuższą metę musiał się wysypać ze względu na presję oraz kryzys, który dopada zazwyczaj każdego snookerzystę w tak długim turnieju.Miał już Stuarta na łopatkach przy wyniku 8-4, ale regulaminowa przerwa wybiła go z rytmu i to Stuart od tamtej pory był dominujący w meczu.Punktem zwrotnym w finale uważam pudło dość prostej żółtej bili w 31 partii, która mogła napędzić Shauna, a w rezultacie była początkiem końca Magika.Ocena końcowa 4,5/5.

Pochwalić chciałbym jeszcze Judda Trumpa i Neila Robertsona za świetny snooker, który prezentowali w MŚ. Kangur setkował aż miło. Zaryzykuję tezę,że gdyby udało mu się przejść Hawkinsa, to pobiłby rekord Stephena Hendry'ego w ilośći setek w jednym turnieju.Trump po genialnym meczu ćwierćfinałowym z Dingiem zgasł w półfinałe ze Stu.Nie wiem na ile niedyspozycja zdrowotna przyłożyła się do tego, ale niestety znów widziałem te same błędy co kiedyś.Gdy presja jest duża to za przeproszeniem gra pałę,czajnik bucha spod kopuły niczym on fire Maguire i mamy to co mamy.Choć jakoś nie jestem fanem Trumpa, to jest on kontynuatorem gry Ronniego.Też efektowny i kochany przez publikę na Wyspach i nie tylko.Jeśli dojrzeje snookerowo, to jest to materiał na MŚ i to nie jednokrotnego ale wielokrotnego.

Minusy:
- przygotowanie Ronniego do MŚ (co ciekawe najlepszy był pierwszy frejm Ronniego w MŚ, zakończony na 104 punktach w ataku na maksa)
-słaba gra Marka Selby'ego, którego klątwa Crucible sparaliżowała dogłębnie
-Maguire, który chyba zakończył dobrego snookera na roku 2012
-komentatorzy w ES2 ( Ebert i spółka, których słuchanie było torturą)

Na zakończenie chciałbym podziękować za świetne relacje: Sawy,Wandy i Mickeya, który dodatkowo przygotował świetny artykuł dotyczący 30-lecia niezapomnianego finału pomiędzy Stevem Davisem a Denisem Taylorem.Naprawdę świetna robota i pełen szacunek za sumienne pracę, która jak wiemy jest hobby i cały wolny czas te osoby poświęciły na relacjonowanie MŚ.

Brawa dla Stu i Shauna, piękny niezapomniany finał. ev (2015-05-05 15:39:12)

Bingham zasłużył na mistrzostwo świata jak nikt inny w tym turnieju choć po odpadnięciu Ronalda, który powinien odpaść wcześniej (kompletna olewka i brak przygotowania do turnieju, ale jak się wybiera boks...dobra ma 5 tytułów, nie bądźmy zachłanni) liczyłam na Trumpa. Niestety, albo i nie, wygrał Stuart, który pogodził chyba wszystkich faworytów i ich fanów.
Ps Do Tengość, jako fance Ronniego wygrane 18 do 8 w ogóle mi nie przeszkadzały (mniej nerwów) :P

On Tengość (2015-05-05 13:44:40)

Obaj grali znakomicie :) Szczerze mówiąc to lepsze są takie emocjonujace finały niż widzieć jak Rakieta sobie rozwala kogoś 18-8

Zaskoczenie Widz01 (2015-05-05 12:49:21)

Chyba nie trzeba opisywać, że wygrana Binghama to ogromne wręcz zaskoczenie. Kto by obstawiał tego snookerzystę... Co do samego finału to jeden z lepszych, jakie nam przyszło oglądać na przełomie kilku, czy nawet kilkunastu lat. Stawiałem na swojego ulubieńca Murphy'ego. 10 lat temu zdobył majstra, więc pięknie by było również w tym roku. Okrągła dycha. Przy stanie 15:15 bodajże, sądzę, że kluczowa była ta żółta, której Shaun nie trafił. Potem to już była tendencja spadkowa byłego mistrza. Prawdę mówiąc to aż jestem wściekły na niego. Myślę, że był zbyt pewny siebie. Bingham nie miał nic do stracenia. Patrząc na cały turniej i finał - wygrał mistrzostwa najlepiej grający zawodnik. Należało się mu.

Ostatnia partia i ceremonia JPS (2015-05-05 10:49:08)

Hm, szalona ta czerwona Shauna na początek ostatniej partii. Nawet ciężko powiedzieć, że to był fluke, bo w końcu wpadła ta, która miała wpaść... Miny obu panów: bezcenne :-) A później... No cóż, Stu chyba odetchnął po czerwonej na mecz. Tym bardziej chwała mu za to, że jeszcze kilkoma poprawił... Na koniec rodzinka i puchar... Hm, Bing trochę wyglądał na faceta, który niespecjalnie wie, jak taki puchar się podnosi i co z nim zrobić... :-) Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Także dla Murphy'ego za pomeczowe wypowiedzi. Piękny turniej, piękny finał, godny mistrz świata (ciekawe, kto by postawił na Stuarta, kiedy czajnik i Shaun dochodzili na odpowiednio 16-16 i 15-15?). MŚ, po których żal, że to już koniec, a nie zawsze tak było.

Cudowne mistrzostwa Maciejka (2015-05-05 10:39:59)

Były to już ósme mistrzostwa świata w snookerze, które udało mi się obejrzeć w większej lub mniejszej części (w tym przypadku w zdecydowanie większej części) i w mojej ocenie były one najpiękniejsze z dotychczasowych. Choć mój faworyt ( i ulubiony gracz) Ronnie odpadł w ćwierćfinale to na pocieszenie miało to miejsce z przyszłym mistrzem - Binghamem. Mnóstwo "setek" (nowy rekord), kilka cudownych meczów, wiele zwrotów akcji i naprawdę wysoki poziom finału. To wszystko składa się na fantastyczny turniej. Skład finału dość zaskakujący, bo o ile Murphy niemal co roku stawiany jest w roli faworyta to Binghama typowali tylko niepoprawni optymiści. Droga Murphy'ego do finału była obiektywnie patrząc dość prosta, jedynie McGill w dwóch pierwszych sesjach go postraszył. Bingham natomiast już od ćwierćfinału miał zawodników z najwyższej półki (w mojej ocenie przed mistrzostwami dwóch największych faworytów) Ronniego i "Trampka". Ograł ich nie bez trudu, ale zasłużenie i wystąpił w wielkim finale. W nim pokazał, że jest niedocenianym, ale za to świetnym i niemal kompletnym graczem (warto tu wspomnieć o zaawansowanym ataku na maksa [112 punktów]). Dopiero trzeci tytuł rankingowy, mam nadzieję, że nie ostatni i uda mu się zdobyć "Potrójną koronę", bo koniec jego kariery jest zdecydowanie bliżej niż dalej.

Brawo Bingham, brawo Murphy, brawo wszyscy uczestnicy MŚ 2015 !!!

Mickey, dzięki za link JPS (2015-05-05 10:29:39)

Zaraz odpalę, tylko na spokojnie zobaczę sobie ostatnią partię. Jakby kto chciał... https://www.youtube.com/watch?v=0SdJxJiQIBM Brawo, brawo Stuart Bingham :-)

Bingham mistrzem Tom (2015-05-05 09:36:13)

Pomijając wszystkie inne sprawy miło ogląda się radość człowieka który właśnie osiągnął życiowy sukces. Sukces który nie został mu podany na "srebrnej tacy", ale taki który wypracował całą długą karierą. Takie coś musi "smakować" najlepiej.

Brawo Bingham! McArti (2015-05-05 09:20:09)

Co zapamiętam? Szokujący nieliniowy wózek przy samej dolnej bandzie do prawej narożnej w półfinale z Trampem i to w decydującej partii. Genialny snooker na żółtej za czarną, którym wygrał partię na 16:15 w Finale. Szkoda tylko, że nie zrobił tego maksa w 20stej partii finału. Ostatnia czerwona z białą na kilku centymetrach od prawego środka bez kąta wbicia i tylko 112. Kto mógł wygrać z Binghamem? Tylko Barry Hawkins...

gratulacje les (2015-05-05 08:00:46)

Gratulacje dla niedocenianego Stalowego Stu, który idealnie trafił z formą na zawody, zachowując przez czas mistrzostw najlepszą formę życiową... Widać duże zmiany na plus w jego stylu gry... Doskonała skuteczność gry na małej przestrzeni, skupianie sie wyłącznie na wygraniu kolejnego frejma przy oszczędzaniu siły do maksimum (brejki ok. 55-80), ograniczone przejawy uzasadnionego ryzyka, a zatem najwyższa skuteczność użytkowa i minimum efektowności...NIKT NA NIEGO NIE STAWIAŁ... Ze stwierdzeniem "Całe tegoroczne Mistrzostwa zamknęły usta krytykom " to bym się powstrzymał... Stu wymanewrował wszystkich zawodników, ale nie cały świat...

Piękny finał. Avocatto (2015-05-05 07:33:50)

Wreszcie fajny finał, z dobrym, ofensywnym snookerem (nie było Selby'ego, uff...). No i jednak zawsze miło oglądać zwycięstwo Dawida z Goliatem, a tak było już od ćwierćfinału. Brawo Stu!

Nigdy nie mów nigdy kojtek (2015-05-05 07:10:22)

Szacun. Po wygranej z "Rakietą" stawiałem na Stu. Cieszę się i gratuluję.

none Mat (2015-05-05 01:19:07)

cieszę sie że wygrał. Pokazał się ze zdecydowanie lepszej strony nisz Murphy i potrafił zapanować nad emocjami.

GRATULACJE HENRY230 (2015-05-05 00:21:20)

Yea Gratulacje!!! Należało się panu za taka grę i wytrwałość:)